Tajemnice ulicy Pełczyńskiego

Jesteśmy wielkimi zwolennikami budownictwa społecznego i komunalnego. Wieloletnie zobowiązanie finansowe, jakim jest kredyt hipoteczny, nie jest i nie powinno być rozwiązaniem dla każdego. Kiedy jednak na Bemowie startuje budowa kolejnego bloku TBS, mamy wiele wątpliwości. Władze Warszawy zaś jak zwykle nie informują o niczym, poprzestając na samej tylko akcji promocyjnej przedsięwzięcia…

Chodzi o kolejny blok przy ulicy Pełczyńskiego, na wąskiej działce 103/3 obręb 61102. Mieszkańcy na pewno kojarzą to miejsce – chodzi o permanentnie zaśmiecony pas „ziemi niczyjej” pomiędzy starszymi blokami osiedla TBS, a nowszymi budynkami komunalnymi. Inwestycję realizuje spółka miejska – TBS Warszawa Północ sp. z o.o. Przez ostatnie lata teren służył mieszkańcom jako nieoficjalny parking. Uwieczniliśmy go na fotce w maju 2018, kiedy przez krótki czas próbowano zagradzać wjazd.

dziki parking Pełczyńskiego

To stan najnowszy, a jaka jest historia działki i okolic?

Grunty poprzemysłowe

Do 1999 roku przy ulicy Pełczyńskiego (która wtedy nosiła jeszcze starą nazwę – Tobruk) mieściły się liczne zakłady przemysłowe. Funkcjonowała tu m.in. wytwórnia mas bitumicznych Zakładu Dróg Miejskich, zakłady budowlane ASMA, fabryka domów i bocznice kolejowe, zlikwidowane w 2005 roku1. Mniej więcej w tym samym czasie, czyli na przełomie lat 90 i dwutysięcznych, zaczęły powstawać pierwsze osiedla. Resztki zabudowań przemysłowych znikały, ustępując miejsca kolejnym budynkom wielorodzinnym, zbudowanym zarówno przez miasto (np. bloki komunalne przy Pełczyńskiego 24), jak i podmioty komercyjne. Czy zniknęło wszystko? Nie – zakłady przemysłowe przez lata generowały odpady, których bynajmniej po sobie nie posprzątały. Sytuacja ta zdarzyła się w różnych miejscach. Część odpadów została zaledwie niedbale przysypana kilkoma warstwami ziemi. Oto jeden z efektów – podczas upałów latem 2019 roku na tyłach Alei Sportów Miejskich spod ziemi zaczął wydostawać się… asfalt.

Działka została pospiesznie ogrodzona na zlecenie urzędu dzielnicy, ale asfalt miał to w poważaniu: kipiał z kolejnych miejsc. Schował się dopiero jesienią, kiedy temperatura spadła. To jedna z poszlak wskazujących, że grunty wielu działek przy ulicy Pełczyńskiego mogą kryć w sobie niebezpieczne niespodzianki. Teren, na którym TBS chce budować nowy blok, nie jest wyjątkiem.

Skażona działka budowlana?

Działka 103/3 obręb 61102 została przekazana w użytkowanie wieczyste w trybie bezprzetargowym na rzecz TBS Bemowo sp. z o.o. (tak wtedy nazywał się podmiot) uchwałą numer LVIII/1755/2009 Rady Miasta z 9 lipca 2009 r. W tym samym roku została także wydana decyzja o warunkach zabudowy. Co ciekawe, wuzetkę wydano na kilka miesięcy przed oficjalnym przekazaniem gruntu do TBS 😉 Potem temat ucichł – aż do 17 marca 2020 r., kiedy wydane zostało pozwolenie na budowę. Władze TBS musiały być jednak świadome problemu z gruntem, skoro rok wcześniej, w marcu 2019 r., wystąpiły do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska z wnioskiem o decyzję ustalającą plan remediacji. Remediacja to nic innego jak usunięcie zanieczyszczeń z wierzchniej warstwy gruntu do określonej głębokości. Skąd konieczność wykonania takich prac? Z pisma wynika, że ziemia jest zanieczyszczona m.in. wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi, metalami ciężkimi oraz benzynami i olejami mineralnymi. Oto skan pisma:

Pismo do RDOŚRemediacji jednak do tej pory nie przeprowadzono. Wycięto natomiast drzewa na działce budowlanej:

Dlaczego akurat Pełczyńskiego?

W ciągu ostatnich kilkunastu lat ulica Pełczyńskiego całkowicie zmieniła swój charakter. Z zarośniętej krzakami, wąskiej uliczki na uboczu zagęściła się blokami. Teren nie jest objęty miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, dlatego wszystkie nowe budynki powstały na podstawie decyzji o warunkach zabudowy, czyli tzw. wuzetek. Nikt tu niczego nie próbował planować czy przewidywać. Efektem są ciasne przejścia między budynkami lub ich brak (przez co do najbliższego przystanku idzie się slalomem przez grodzone osiedla, szukając dziur w płotach) oraz gigantyczne korki, które w godzinach szczytu stoją na całej długości ulicy, od zbiegu z ul. Narwik aż do Powstańców Śląskich. Rozpaczliwie brakuje terenu zielonego czy większego placu zabaw. Jest wprawdzie Aleja Sportów Miejskich, ma ona jednak specyficzny, “betonowy” klimat. Tajemnicą poliszynela jest, że próby sadzenia drzew przy Alei Sportów spaliły na panewce – wiele z nasadzeń uschło, a grunt jest kamienisty i prawdopodobnie również zawiera resztki asfaltu.

Mamy więc do czynienia z koszmarem urbanistycznym, a mieszkańcy mniej lub bardziej otwarcie komunikują, że nowe budynki w okolicy pogorszą i tak marną już jakość życia. Władze stolicy jednak nie mają wyjścia – jeśli chcą budować bloki TBS, muszą zrobić to na ostatnich wolnych działkach miejskich, które im pozostały. Na Bemowie gruntów miejskich jest jak na lekarstwo – przez ostatnie kilkanaście lat władze dzielnicy lekką ręką pozbyły się wszystkich “sreber rodowych”. Pozostałe resztki są objęte roszczeniami albo też zawierają defekty, które dopiero teraz wychodzą na jaw.

Zamiast puenty – raport NIK

W sierpniu 2019 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, z którego wynika, że władze Warszawy przez lata ignorowały problem poprzemysłowych bomb ekologicznych. Nie są wyjątkiem – w całej Polsce organy administracji publicznej nie znają faktycznej skali historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi i zagrożeń, jakie wywołują. System ich identyfikacji i usuwania nie funkcjonuje skutecznie na szczeblu centralnym ani w samorządach. W efekcie zaniedbań na skażonych terenach powstało wiele osiedli mieszkaniowych i gmachów użyteczności publicznej. Co gorsza, prace budowlane powodowały dalszą emisję zanieczyszczeń do gruntów i wód, stanowiąc ukryte zagrożenie dla zdrowia ludzkiego. Jedną z takich sytuacji nagłośniła i przez lata monitorowała związana z ruchami miejskimi radna dzielnicy Wola, Aneta Skubida. Na temat obaw mieszkańców, związanych z budową przy Pełczyńskiego, wypowiedzieliśmy się także my (Telewizyjny Kurier Warszawski, wydanie z 29 stycznia, oglądajcie od 6:30) Oczywiście, informacje o tym powinny być mieszkańcom przekazywane nie przez aktywistów, ale przez władze lokalne. Burmistrzowie dzielnic mają prawo występować do właścicieli działek z wnioskami o informacje na temat potencjalnych historycznych zanieczyszczeń. Nie korzystają jednak z tego prawa niemal w ogóle.

To jak, skusicie się na mieszkanie w atrakcyjnej cenie?

  1. Dane zaczerpnięte z książki Marka Wagnera „Górce – historia i pamiątki”, Wydawnictwo Inforteditions, 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *