Wierzę, że odzyskamy wieżę

Wieża kontroli lotów, stacja meteorologiczna lotniska, budynek portu lotniczego – jaką funkcję pełnił charakterystyczny obiekt z wieżyczką przy Widawskiej nie do końca wiadomo. Na forach i grupach dyskusyjnych poświęconych historii dzielnicy lub samego lotniska padają różne hipotezy. Każdy dyskutujący jest oczywiście przekonany, że to jego wyjaśnienie jest tym właściwym. Pewne jest jedynie to, że budynek był częścią lotniska Babice (Bemowo) i pozostaje jednym z niewielu śladów świadczących o przeszłości terenów, na których dziś stoi osiedle. Od kilkunastu lat pozostaje opuszczony i niszczeje, a wśród mieszkańców krąży pogłoska, że zostanie zburzony pod budowę trasy ekspresowej.
Co było?
Wieża była tu “od zawsze”, to znaczy od kiedy wprowadziliśmy się do nowego bloku na Sołtana. Był rok 1985, budynków jeszcze niewiele, dookoła rozciągały się piaszczyste place budowy. Osiedle Bemowo wyglądałoby wtedy jak dziesiątki podobnych blokowisk z końca PRLu, gdyby nie charakterystyczne pozostałości lotniska, na którym powstawało. Szerokie drogi z wielkich betonowych płyt, potężne hangary i ona – wieża.
O ile do hangarów dało się swobodnie (choć nie bez odrobiny strachu) wejść, o tyle od wieży trzymałam się z daleka. Teraz już nie jestem w stanie stwierdzić czy budynek był faktycznie zamknięty czy może po prostu jego nietypowa architektura onieśmielała i sprawiała, że sprawiał wrażenie niedostępnego. W latach 80. budynek z wieżą stał samotnie i górował nad pustym terenem, który ożywał tylko w niedziele – na Bemowie działała wtedy giełda samochodowa.
W latach 90. osiedle zaczęło się do wieży przybliżać, powstawały kolejne bloki, które zajmowały wcześniej puste przestrzenie. A i sama wieża otworzyła się dla mieszkańców. Na pewno działała tu lecznica dla zwierząt i teatr dziecięcy. Z wizyt u weterynarza pamiętam niewyraźnie jakąś tablicę najemców – pewnie mieściły się tu także niewielkie biura. Ostatni ślad aktywności, na jaki można trafić, to ogłoszenie z 2004 roku – wtedy miały się tu odbyć przesłuchania chętnych do zespołu dziecięcego. Potem budynek albo został zamknięty albo był wykorzystywany już tylko na potrzeby Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Kiedy dokładnie został opuszczony – trudno stwierdzić.
Co będzie?
Krążą pogłoski, że wieża będzie wyburzona ze względu na planowaną tu trasę S7. Abstrahując już od kwestii tego czy trasa (w zaplanowanym przed kilkudziesięciu laty przebiegu) w ogóle powstanie, wieża nie koliduje bezpośrednio z ewentualną budową. Budynek stoi tuż obok, ale nie na terenie, pod którym ma przechodzić tunel. Na posiedzeniu dzielnicowej komisji inwestycji, w którym uczestniczyła przedstawicielka GDDKiA, dowiedzieliśmy się, że przy dobrej woli inwestora zaplecze budowy będzie można zorganizować w taki sposób, by budynek został zachowany.
W ubiegłym roku wieża została wpisana do Gminnej Ewidencji Zabytków, mamy więc mocny argument za tym, by budynek zachować. Inne argumenty? To jeden z niewielu obiektów przypominających o historii tych terenów. Bemowo, jako stosunkowo młoda dzielnica, cierpi na brak miejsc, które by ją jednoznacznie identyfikowały. Ze względu na charakterystyczną bryłę wieża mogłaby stać się bardzo rozpoznawalnym obiektem, stanowić atrakcję i swoisty symbol tej części dzielnicy.
A co w środku? Mnie marzy się połączenie ośrodka kultury i bardziej nieformalnej świetlicy czy klubu sąsiedzkiego, których bardzo w tym rejonie brakuje. Podobnie jak “Dwa Jelonki”, wieża mogłaby stać się miejscem spotkań i ciekawych wydarzeń współorganizowanych przez samych mieszkańców. Budynek jest na tyle duży, że spokojnie zmieściłby też filię biblioteki i niewielką salę na wykłady czy wystawy. No i sama wieżyczka. Prowadzi do wyjścia na dach, który aż prosi się o to, by zaadaptować go na taras. A na na nim leżaki i stoliki. Można poczytać gazetę, wypić kawę czy lemoniadę i po prostu odpocząć w miejscu z widokiem na osiedle. Komu trudno sobie coś takiego wyobrazić, niech spojrzy na budynek Muzeum Współczesnego we Wrocławiu (dawny schron przeciwlotniczy).
Bemowo nie miało dotychczas szczęścia jeśli chodzi o zabytki. Mamy ich niewiele, a te które mamy, pozostają zazwyczaj bez opieki, skazane na powolne niszczenie. Odnowiona i zaadaptowana na obiekt użyteczności publicznej wieża mogłaby odwrócić ten niechlubny trend. W historyczne, opuszczone budynki można i należy tchnąć nowe życie. Ten świetnie sprawdziłby się w roli centrum życia sąsiedzkiego z prawdziwego zdarzenia. Pokażmy że Bemowo szanuje i docenia swoją przeszłość!