Pieszy, czyli mieszkaniec drugiej kategorii

W Warszawie pierwsze chodniki o szerokości dwóch łokci (ok. 120 cm) wykonano na poboczach ulic w 1784 r. Zgodnie z wprowadzonymi przepisami, nie miały prawa wjeżdżać na nie wozy, ani też rozkładać towary przekupki[1]. Niestety, 230 lat nie wystarczyło, by komfort pieszego stał się standardem w naszym kraju. Poniżej zebraliśmy dla Was kilka przykładów z Bemowa, które pokazują, jak mało liczy się wygoda, a nawet bezpieczeństwo ludzi, którzy tak zwyczajnie chcą przemieszczać się po mieście na własnych nogach. Są to trzy z tysięcy konkretnych powodów, aby w sobotę, 30 września w samo południe ruszyć z nami spod Palmy z ronda de Gaulle’a w Pieszej Masie Krytycznej.
Przejdziemy przez centrum Warszawy do siedziby Zarządu Dróg Miejskich, by przypomnieć urzędnikom o tym najważniejszym, ale najbardziej zaniedbywanym sposobie komunikacji. Dołącz do nas! Nasza trasa będzie pokazywać najczęstsze problemy pieszych, takie jak wąskie i zastawione chodniki, nieuporządkowane parkowanie, niepotrzebne krawężniki i schody oraz brak przejść naziemnych. CHODŹCIE Z NAMI!
Powód 1:
Ulica Wrocławska przy osiedlu „Bemowo Park. Ponad 10 lat temu w ramach jego budowy nie zobligowano inwestora do budowy brakującego fragmentu chodnika po tej stronie ulicy. Z upływem lat przedept stał się coraz wyraźniejszy, niestety nie na tyle, by potrzeba jego likwidacji została dostrzeżona przez Urząd Miasta. Gdy już został do tego zmuszony w ramach Budżetu partycypacyjnego w Warszawie urzędnicy próbowali przeforsować wąski 1,5m chodnik aby zadowolić wspólnotę mieszkaniową i nie nakładać na nią obowiązku odśnieżania chodnika w przyszłości. Na pewnym etapie proponowano nawet wyznaczenie absurdalnych mijanek dla osób niepełnosprawnych!
Powód 2:
„Ulica” Osmańczyka przy skrzyżowaniu z Pieniążka w stronę Widawskiej. Bemowskie standardy: nie dość, że przejście jest wąskie i niewygodne, to jeszcze do niedawna było zastawione przez parkujące tu samochody. Krawężniki wydzielające przestrzeń dla pieszych poprawiły nieco sytuację, jednak przejście po starych płytach jest pełne dziur i słabo odwodnione; nawet po niewielkich opadach deszczu piesi brodzą tu w wodzie od wielu lat. Chodnik z prawdziwego zdarzenia jest tutaj niezbędny bez czekania na ewentualną budowę trasy S-7
Powód 3:
„Chodnik” wzdłuż ulicy Księcia Bolesława. Droga ze sklepu prowadzi częściowo po wysłużonej, dziurawej płycie dawnego lotniska. Jesienią brodzimy w kałużach, zimą uprawiamy tańce na lodzie. W pewnym momencie trafiamy nawet na coś w rodzaju progu spowalniającego dla pieszych:) Na koniec zostaje tylko pokonanie ronda. Niestety u jednego z wylotów nie przewidziano przejścia dla pieszych. Na odważnych, którzy zdecydują się skrócić sobie drogę czekają wysokie krawężniki i, jakże by inaczej, strzegąca przejścia kałuża.
Dlaczego? Bo grunty te stanowią rezerwę pod, planowaną w bliżej nieskonkretyzowanej przyszłości, trasę S7, więc od lat nie prowadzono tu żadnych prac. W dodatku teren położony jest na pograniczu działek należących do miasta i spółdzielni mieszkaniowej, przez co złożony do Budżet partycypacyjny w Warszawie projekt uzupełnienia chodnika w tym miejscu zdarzenia musiał zostać okrojony. W efekcie w przyszłym roku możemy spodziewać się jedynie częściowej poprawy – dobudowany zostanie co prawda niewielki fragment chodnika, ale na dalszym odcinku sytuacja pozostanie bez zmian. Nie mamy też co liczyć na przejście przez Widawską.
Powyższe przykłady to tylko wierzchołek góry lodowej zagrożeń i niedogodności, które na co dzień muszą znosić osoby poruszające się po mieście na własnych nogach. Chodźcie z nami na Pieszej Masie Krytycznej w sobotę, 30 września o 12.00 by pokazać władzom miasta, że dość już mamy traktowania pieszych „per noga”. Wszyscy jesteśmy pieszymi!
Pingback: Cuda, cuda ogłaszają – Bemowiacy