Bemowo, mój dom

Piszemy tu zazwyczaj o sprawach do rozwiązania. O infrastrukturze, o komunikacji publicznej, konsultacjach społecznych, projektach do zainicjowania. Założyliśmy tę stronę, bo rzeczy do zrobienia wciąż wokół nas wiele. Krytycznym okiem patrzymy na naszą dzielnicę, na jej zarząd, na ostatnie lata tutaj.

Ale przychodzi taki czas w ciągu roku, kiedy wszystko wycisza się i zwalnia. Świąteczne urlopy sprzyjają odpoczynkowi, ale i refleksji. Zaczęliśmy się zastanawiać nie tylko nad tym, co jest do poprawienia, ale i nad tym, dlaczego Bemowo jest dla nas ważne. Dlaczego stąd nie uciekamy. Dlaczego chcemy tu mieszkać.

Każdy może mówić za siebie. Ja mogę powiedzieć, że „moje” Bemowo to najpiękniejsza dzielnica Warszawy. Piękna w sposób zupełnie nieoczywisty – trzeba się trochę natrudzić, żeby znaleźć miejsca wyjątkowe i magiczne. Ale naprawdę jest ich więcej niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Bemowo to nie tylko blokowiska. Jest przecież unikalne w ogólnopolskiej skali Osiedle Przyjaźń – fińskie domki, w których spędziłam lata studenckie. Jest przedwojenne Boernerowo, ze swoimi starymi drewnianymi willami. Są kapliczki i figury przydrożne ze starymi napisami, świadczące o tym, że życie pulsowało tu znacznie wcześniej, zanim jeszcze wieś Jelonki i wieś Górce zostały połknięte przez Warszawę. Jest aleja starych drzew u zbiegu ulic Szeligowskiej i Lazurowej. Jest prawdziwy, dziki i bagnisty las (nie żaden tam ucywilizowany park), w którego skład wchodzą dwa rezerwaty: Kalinowa Łąka i Łosiowe Błota. W lesie żyją dzikie zwierzęta i rosną rzadkie rośliny.

Bemowo to oczywiście nie tylko przyroda czy architektura. Mam głębokie przekonanie, że to właśnie tu mieszkają najbardziej kreatywni i zaradni ludzie w Warszawie. Często pogardliwie mówi się, że to dzielnica „słoików” – bez refleksji, ile odwagi wymaga porzucenie rodzinnego domu i zorganizowanie sobie życia gdzie indziej. Bemowo to właśnie często  gościnna przystań dla ludzi, którzy zaczynają swoje nowe życie. Wszyscy jesteśmy częścią tej społeczności. I nie powinno mieć znaczenia, jak długo ktoś tu mieszka.

A zauważyliście, ile tu fajnego street artu na ulicach? Nie, nie mówię o grafitti sławiących jedyny słuszny klub piłkarski. Jeśli ktoś nie wierzy, niech jedzie w okolice Fortu Bema i zajrzy do galerii forty/forty (zwanej też galerią 40/40). To właśnie z Bemowa pochodzi jedna z najsłynniejszych polskich artystek streetartowych, ukrywająca się pod pseudonimem Nespoon. Bemowo – tu się tworzy!

Mogłabym tak jeszcze długo, ale niektóre osoby i sprawy, o których chciałam tu wspomnieć, zasługują na osobne notki.

No tak, wiele jest do poprawienia. Wiele rzeczy wkurza. Ale mimo wszystko – mieszkam tu. Mam tu swoje wydeptane ścieżki, ulubioną fryzjerkę, spożywczak pod blokiem, zaprzyjaźnioną kawiarnię i sąsiadów, do których się uśmiecham. Bemowo to po prostu mój wybór. I mój dom.

Staw Jeziorzec, fot. Paulina Fabrowska

Jeden komentarz

  • Ania

    Oddałaś słowami, dokładnie to co sama czuję do Bemowa. Chociaż przed paroma laty przeprowadziłam się na Powiśle, moje serce rwie się właśnie do tej dzielnicy:) Myślę o powrocie:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *